Mercedes W202

[777]

Witam, w piątek w czasie jazdy turbosprężarka zaczęła mi syczeć jak czajnik na parę w zakresie obrotów 2000 - 3100, samochód stracił trochę mocy. Liczyłem, że to może jakaś nieszczelność w układzie dolotowym, ale po wstępnych oględzinach mechanika stwierdzono, że to prawdopodobnie turbosprężarka się kończy. Jutro odstawiam samochód do mechanika i będę czekał na jakąś konkretniejszą informację od niego. Chciałbym Was zapytać o zdanie na temat regeneracji turbo w moim Mercedesie, czy taka naprawa ma sens, czy jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto? Słyszałem wiele sprzecznych opinii, więc szukam porady od osób które miały styczność z regenerowanymi turbosprężarkami. Ewentualnie proszę o jakiś namiar do sprawdzonej firmy, najlepiej w Warszawie, która robi takie rzeczy fachowo.

Swoją drogą, to liczę, że może ostatecznie nie jest to padnięte turbo. Samochód ma oryginalny przebieg 130 tysięcy, do tej pory jeździł ładnie, na autostradach spokojnie dawał radę Turbo nigdy mi nie "gwizdało", nie szarpało, awaria pojawiła się zaraz po zjeździe z autostrady, czyli po trochę mocniejszym obciążeniu silnika i układu doładowania. Mechanik stwierdził wstępnie, że aktualnie turbo w ogóle nie dmucha, ale dopiero jutro odstawiam go do warsztatu i będę wiedział coś więcej. Pozdrawiam.


EDYCJA: Okazało się, że jednak zawór podciśnienia był uszkodzony.